Tam kiedyś stało miasto. Kiedy przed wieczorem wsłuchuję się w ciszę i oczy zamykam zdaje się, że słyszę, jak po dawnym bruku śpieszą dokądś kroki, ktoś drzwi nie domyka czekając, tak jak wczoraj, obietnic spełnienia…
Starzec niewysoki robi znak krzyża przed bramą kościoła, matka na wieczerzę swoje dzieci woła, a z karczmy za rogiem jazgot się rozchodzi…
A może to dzień jest i wszystko się budzi? Płacz dzieci, szloch starców, śmiech. Ktoś gdzieś wychodzi…